AKT ZAUFANIA MARYI JAKO MOJEJ PRZEWODNICZCE:
Maryjo,/ Ty nam w wierze przewodzisz/ i wypraszasz łaski, /byśmy wczynieniu dobra i chwaleniu Boga nigdy nie ustawali. /Ty jesteś Pocieszycielką naszą,/ bo razem ze swoim Synem chcesz "otrzeć z naszego oblicza wszelką łzę"./
Maryjo, /Matko Dobrej Drogi,/ obieram Cię dzisiaj/ za PRZEWODNICZKĘ mojej drogi życiowej./
- Bądź moją Przewodniczką w służeniu Bogu w bliźnich,
- Bądź mą Przewodniczką w chwilach, gdy nie wszystko układa się w moim życiu po mojej myśli,
- Bądź moją Przewodniczką w moich trudnych doświadczeniach i cierpieniach,
- Bądź mą Przewodniczką w pełnym zaufaniu Bogu,/ w zawierzaniu się Mu i w szukaniu Go,
- Maryjo doprowadź mnie do Jezusa. / Naucz mnie, słuchać Go, /w Niego się wpatrywać, /za Nim iść,/ coraz bardziej w Niego wierzyć, /ufać Mu i Go kochać./
Maryjo,/ moja Przewodniczko/ do Syna swego nas prowadź. /Amen./ AKT ZAWIERZENIA MARYI JAKO MOJEJ MATCE
Najcenniejszym skarbem dla każdego człowieka na ziemi jest jego matka. Maryja dla Jezusa była także najdroższą osobą. Ten drogocenny dar przekazuje nam Pan umierając na krzyżu. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja (J 19, 26-27). W osobie umiłowanego przez Pana ucznia kościół widzi wszystkich chrześcijan. Odtąd wszyscy wierzący w Chrystusa mają prawo nazywać Cię Maryjo swoją Matką.
Chcę Ciebie od dzisiaj Maryjo nazwać moją MATKĄ. Wierzę, że będziesz zawsze obecna w moim życiu osobistym, w moim domu i wszędzie tam gdzie się znajdę. Bądź ze mną w chwilach trudnych i radosnych. Zawierzam Ci moje serce, mój umysł, ciało, zmysły, emocje, pamięć, zranienia, słabości, moją przeszłość od chwili poczęcia, moją teraźniejszość i moją przyszłość aż do śmierci cielesnej. Maryjo zawierzam się całkowicie i bezgranicznie Twojej matczynej miłości. Weź mnie pod Twój bezpieczny płaszcz. Amen. AKT ODDANIA SIĘ MARYI JAKO MOJEJ PANI I KRÓLOWEJ
Kościół podaje mi do wierzenia prawdę, że Najświętsza Maryja Panna po swym ziemskim życiu została wzięta do nieba i przez Boga wyniesiona ponad wszystkie stworzenia. To Ją widzi w swojej apokaliptycznej wizji św. Jan Ewangelista. Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na głowie wieniec z gwiazd dwunastu (Ap 12, 1). Jest więc Maryja Królową Nieba i ziemi. My, Polacy, nazywamy Ją Królową naszej Ojczyzny, Królową Polski. Wiele jest w historii faktów, które dobitnie świadczą o opiece Maryi nad naszym krajem. Jest więc Maryja nie tylko moją Matką ale i moją Królową.
Oto dzisiaj oddaję się Tobie całkowicie Maryjo, byś posługiwała się mną jako moja PANI i KRÓLOWA i wszystkim co posiadam według Twojego upodobania. Uczyń mnie posłusznym narzędziem w Twoich dłoniach dla ratowania dusz ludzkich w mojej Ojczyźnie i na całym świecie. Uproś mi łaskę wiary, dar rozumu i dar męstwa. Idąc za wzorem bł. Jana Pawła II i ja chcę Ci dzisiaj powiedzieć Totus Tuus – cały Twój o Maryjo. „Cały Twój jestem, a wszystko co moje, do Ciebie należy. Przyjmuję Cię do wszystkiego, co moje. Użycz mi Twego serca, Maryjo” Amen.
Życie na miarę MaryiŻycie nasze można porównać do morza. Płyniemy wśród ciemności i przeciwnych nieraz fal i wiatrów. Łatwo możemy zbłądzić, bo wątłą łupina rozbić się może o skały w ciemności. Ale oto Gwiazda, Maria, rozświeca cienie nocy. Rzuca swe promienie na nasze dusze. Wskazuje nam drogę, jak gwiazda polarna, byśmy nie zbłądzili. Próżno po morzu szukać drogi – ale w niebo należy skierować wzrok, stamtąd jest pewny kierunek.
I ja w życiu, jeżeli chcę iść drogą bezpieczną, powinienem uciekać się do tej Matki. W Niej mama szukać światła, wskazówki, jak postępować mit rzeba, do Niej się modlić, aby była nieustanną mą Przewodniczką, gdyż bez Niej zginę, rozbiję się o skały namiętności moich i burz życiowych. Zwykle drogą tych dusz, które Matka Najświętsza wiedzie, jest jasna, bo Ona rozświeca łaską życie dzieci sobie oddanych i wiernych. Powinienem więc pamiętać, szczególnie,gdy pokusy i niepokoje uderzą w moja duszę, wzywać Marii; gdy nieszczęście grozić mi będzie, niebezpieczeństwo duszy, czy ciału, wzywać Marii: Mario –ratuj, prowadź!
STACJA I: AIN KARIM:
Maryja pielgrzymuje do Ain Karim do św. Elżbiety.
„W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy” (Łk 1,39). Ewangelista Łukasz, wprowadzając nas w klimat Nazaretu i Ain Karim, ukazuje wspaniałe Niewiasty, które pozostają dla nas wzorem słuchania Boga i wyrażania zgody na Jego działanie. Przeżywając tajemnicę Nawiedzenia, pragniemy dziś na nowo pochylić się nad pokornym „fiat” Maryi i towarzyszyć Jej w drodze do Ain Karim, do domu Elżbiety i Zachariasza. Napełniona Duchem Świętym Maryja, z sercem pełnym wdzięczności, wybrała się pośpiesznie do pewnego miasta w pokoleniu Judy położonego u podnóża wzgórza, aby z potrzeby serca podzielić się z krewną Elżbietą swoim szczęściem, że została wybrana na Matkę Syna Bożego.
Zapominając o sobie i swoich problemach, nie lękając się trudu drogi i niebezpieczeństw, Maryja udała się do Elżbiety, aby zanieść jej pełne wiary i miłości pozdrowienie. Po cudownej interwencji Boga nie zamknęła się w sobie, ale otrzymanym darem dzieliła się z innymi. Oddała do dyspozycji Boga wszystkie swe siły i zdolności, aby odpowiedzialnie realizować słowa, które wypowiedziała: „niech mi się stanie”. Słusznie też Elżbieta widząc niezachwianą wiarę Maryi nazywa Ją błogosławioną.
Maryja, zapominając o trudzie przebytej drogi do Ain Karim, z radością wyśpiewała hymn uwielbienia Boga za wielkie rzeczy, które Jej uczynił. Ani na chwilę nie zwątpiła Ona w sens zbawczego planu Boga. Przykład głębokiej wiary Maryi przynagla także nas do wiernego i radosnego wysławiania Boga, dziękczynienia za Jego nieustanną obecność wśród nas.
Nasze życie przypomina wędrówkę pod górę, która wymaga wysiłku, zapierania się siebie, wytrwałości, nieustannego spoglądania ku celowi naszego pielgrzymowania. Wędrując po górach nie można sobie pozwolić „na skróty”, trzeba iść wyznaczonym szlakiem, być konsekwentnym i odważnym. Podobnie w naszym codziennym życiu ważna jest wierność Panu Bogu w małych i większych sprawach.
Życzmy sobie nawzajem, aby Maryja Matka Nadziei, towarzyszyła i pomagała nam na drodze do „Ain Karim” naszego życia iposługiwania. Uwielbiajmy Boga naszym życiem wierząc, że On kocha nas nieskończenie i nic nie może nas odłączyć od miłości Chrystusowej. Uczmy się od Maryi oraz od św. Elżbiety spoglądać na wszystko i wszystkich z Bożej perspektywy.
STACJAII: BETLEJEM:
Maryja pielgrzymuje do Betlejem by zrodzić Jezusa.
Droga, którą przemieszczali się Józef ze swoją brzemienną małżonką Maryją z Nazaretu do Betlejem, wynosiła około 150 kilometrów. Dla ówczesnych karawan trzeba było na jej przebycie poświęcić trzy lub cztery dni.Dla pieszych ten czas się wydłużał. Dla Maryi w stanie błogosławionym okazał się jeszcze dłuższy. Była to podróż niezwykle męcząca. Stan dróg na trasie był zły, warunki dla pieszych niekorzystne. Szlak nadawał się głównie dla karawan oślich lub wielbłądzich. Nadto ze względu na okres spisu ludności w całym kraju wszędzie panował tłok i pojawiły się dodatkowo różnego rodzaju uciążliwości. Dla Maryi, znajdującej się w dziewiątym miesiącu ciąży, podróż musiała być niezwykle męcząca. Nasi małżonkowie z Nazaretu mieli do dyspozycji jako środek komunikacji jedynie osiołka, który nadto dźwigał trochę żywności i najkonieczniejsze rzeczy.
Gdy doszli do Betlejem, w małym miasteczku aż wrzało od tłumu. który szukał dla siebie noclegu. Ale nie było wolnego kąta w schronisku dla karawan, ani w "gospodzie".
Tłok, hałas, rozgardiasz w miasteczku skłonił św. Józefa do odejścia poza domostwa i szukania zacisznego kąta na uboczu. Iznalazł takie ustronie w grocie częściowo zajętej przez zwierzęta, z pustym żłobem na kołyskę to wystarczyło Wcielonemu Synowi Bożemu i Jego Matce. Choć miejsce zapewne było ciemne i brudne, jednak po zaprowadzeniu pewnego porządku okazało się przytulne i zaciszne, i odpowiadało planom Bożym. Tu miała dokonać się wielka Tajemnica, którą tak opisuje św. Łukasz: "Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie".
Zaufanie Maryi po wielkich trudach zostało nagrodzone. Przybiegli pasterze, opowiadając o śpiewających aniołach, przyszli mędrcy ze Wschodu z przedziwnymi darami.
Aby doświadczyć radości, trzeba najpierw zaufać, że Bóg wie, co robi. Również w naszym życiu Pan nie zawsze prowadzi nas na skróty,nie prostą i normalną drogą, nie zawsze bezboleśnie. Pan dobrze wie, co robi. Cały czas troszczy się o nas i panuje nad sytuacją. Bez Jego wiedzy włos zgłowy nam nie spada. Trzeba tylko bardzo ufać. Kiedy więc zaczynają się niespodziewane problemy, należy powiedzieć sobie z radością: zaczął się dla mnie czas zaufania.
STACJA III – EGIPT:
Maryja ucieka do Egiptu przed Herodem.
Herod wiedząc od Mędrców o narodzeniu Mesjasza w Betlejem, postanowił Go zamordować. Bóg jednak cudownie uchronił od przedwczesnej śmierci Najświętszą Dziecinę. Oto Anioł Pański ukazał się we śnie Józefowi, mówiąc: „Wstań, weź Dziecię i Matkę Jego, a uciekaj do Egiptu i bądź tam, aż ci powiem. Albowiem Herod szukać będzie Dziecięcia, aby je zatracić”. Józef wstawszy, wziął Dziecię i Matkę jego w nocy i uszedł do Egiptu. Najświętsza Rodzina pozostawała tam aż do śmierci Heroda.
1. Ciężko było zapewne Najświętszej Panience opuszczać ojczyznę i Dom rodzinny, aby uciekać przed prześladowaniem. My Polacy przeżywaliśmy to nie raz w naszych dziejach i choćby z czasów ostatniej wojny dobrze to znamy. Zostawia się wszystko, a uchodzi tylko z życiem. Jaki żal serce ściska, gdy pomyśli się o tym co się zostawiło, w niepewności, czy będzie można jeszcze kiedyś powrócić?...
2. Trudy podróży Najświętszej Panienki były wielkie. Ubóstwo dało się bardzo odczuć. Środki komunikacji (drogę odbywało się częściowo pieszo, częściowo na osiołku) nie umniejszały zmęczenia. Pan Jezus już jako Dziecko cierpieć chciał za nas. A po przybyciu do Egiptu same obce twarze, nieufne spojrzenia, trudności znalezienia pracy, to wszystko było cierpieniem.
Nasze życie całe jest podróżą. Jeżeli trudy, niewygody, braki, zbytnio nam dokuczają, pamiętajmy, że to tylko od czasu do czasu, że cierpienie ma wielką wartość przed Bogiem, jeżeli sam Zbawca na ziemije obrał i że, byleśmy w cierpliwości z drogi Bożej nie zboczyli – dojdziemy do przystani.
3. Pomimo ciężkich warunków materialnych św. Józef i Najświętsza Panna nie narzekają, nie skarżą się, ale z wiarą spoglądają w niebo, że dobry Bóg czuwa nad nimi w swej Opatrzności – z ufnością, że nie da zginąć. Tajemnicą ich było to, że mieli Jezusa.
I my powinniśmy mieć Jezusa w duszy, w modlitwie u stóp Tabernakulum czerpać siłę do cierpienia i być zadowolonym z tego, co Bóg daje. Nie zazdrośćmy tym, którzy mają więcej, nie raz wśród bogactwa rodzi się inne większe nieszczęście w duszy, choć ukryte, nie prowadźmy życia nad stan, ale poprzestańmy na małym, starajmy się wytworzyć dokoła siebie Boża atmosferę wzajemnej miłości, pogody, dobrego słowa, a Bóg nas z pewnością nie opuści, ale udzieli siły, byśmy mogli przetrwać złą dolę.
STACJA IV – JEROZOLIMA:
Maryja pielgrzymuje do Jerozolimy by ofiarować Jezusa w świątyni.
Jakaż to radość dla Maryi Matki, móc swoje Dziecię, gdy nadeszła pora, zanieść do świątyni, aby je Bogu ofiarować! Dziecię, które niosła w ramionach, było dziecięciem przedziwnym, jakiego jeszcze nigdy na ziemi nie było, Synem Boga samego. Teraz miała go zanieść do świątyni, do domu Boga, Jego Ojca.
Ofiarowanie Jezusa w świątyni objawia jednoznacznie najważniejszą prawdę o Jego relacji do Boga i wynikających z tego konsekwencjach dla wszystkich ludzi. Jezus nie zostaje przyniesiony do domu Bożego, aby zostać wykupiony, jak nakazywały przepisy Prawa Mojżeszowego odnoszące się do wszystkich pierworodnych niebędących lewitami, ale zostaje przedstawiony Panu, czyli poświęcony Mu na służbę. Fakt, że chodzi tu o coś innego niż wykupienie potwierdzony jest powołaniem się przez Ewangelistę na Boże polecenie dane Izraelitom w noc wyjścia z Egiptu: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu” (Łk 2,23; por. Wj 13,2.12.15). Również Samuel jest oddany przez swoją matkę Annę na służbę w domu Bożym: „Oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Panu” (1 Sm1,28). Jezus jednak różni się od Samuela, ponieważ jest przyniesiony jako Ten, do którego należy służba Panu, i jako Ten, który bierze w posiadanie dom swego Ojca. Takie właśnie rozumienie opisu o przedstawieniu Jezusa w świątyni potwierdzają Jego pierwsze słowa w Ewangelii św. Łukasza, które są dane jako odpowiedź szukającym dwunastoletniego pielgrzyma: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49).
Jezus jako Syn Boży, Święty i Pierworodny, pochodzi w sposób całkowity od Boga oraz całkowicie do Boga należy. W ten sam sposób wszelkie sprawy Boże do Jezusa należą. Z tej wzajemnej i doskonałej relacji między Jezusem a Bogiem wypływają wielkie dobrodziejstwa dla nas wszystkich. Świadomość własnej niezależności i wolności leży dziś u podstaw życia indywidualnego ispołecznego. Ofiarowanie Jezusa w świątyni jednak ukazuje, że nasze zbawienienie realizuje się przez zarezerwowanie czegoś dla siebie czy jakiekolwiek inne wykupienie się od Boga. Nasze zbawienie dokonuje się natomiast w całkowitej zależności od Boga i w zupełnym oddaniu Mu własnej egzystencji.
STACJA V – GOLGOTA:
Droga krzyżowa Maryi na Golgotę.
1. Stanę pod krzyżem wraz z Matką Najświętszą. Prosić będę o serdeczny żal za grzechy.Są dusze, które kochają Matkę Boską pod wezwaniem Nieustającej Pomocy, czy Dobrej Rady i Matki Bożej Pocieszenia, ale uciekają od Matki Boskiej Bolesnej i od krzyża. Tymczasem najodpowiedniejsze dla nas w życiu jest miejsce u stóp krzyża. Dlaczego? Bo krzyż Chrystusa otworzył nam niebo, i stąd każdy krzyż cierpienia zniesiony po bożemu, to kluczyk do nieba.
2. Krzyż nas uświęca. Natura nas ciągnie do złego. Ale łaska Boża, która spłynęła z Krzyża, wyjednała nam nie tylko obmycie z grzechów, lecz i największe łaski potrzebne do świętości. Każdy chrześcijanin powinien być świętym. „Wola Boża to uświęcenie wasze. Uświęcenie to jest doskonałe spełnianie Woli Bożej, do czegonas Bóg nas powołał. Siłę do tego daje spojrzenie na krzyż. Jeżeli Pan Jezus zmiłości ku nam mógł tyle wycierpieć, czyż my dla Jego miłości nie możemy sobie zadać trudu, aby wiernie i sumiennie spełnić swój obowiązek? Modlitwa u stópkrzyża, siłą napełnia duszę, by zdobywała cnoty z miłości i za przykładem Jezusa Ukrzyżowanego. Dla Pana Jezusa żadna ofiara nie była zbyt trudną zmiłości ku mnie, czyż i ja nie zdobędę się na jakąś ofiarę z miłości ku Niemu?Przezwyciężenie swego humoru, grymasów, dogodzenia sobie, braku sympatii dokogoś, wstrętu do spełnienia twardego codziennego obowiązku, to wszystko nagina ku dobremu złą, leniwą, naturę naszą i — spełnione dla Boga — uświęca duszę.
3. Matka Najświętsza u stóp Krzyża przyjęła w testamencie od Jezusa, nas za swe dzieci. Ona gromadzi je u stóp Krzyża, u źródła łaski, przebaczenia, miłosierdzia, siły i błogosławieństwa. Ona wychowuje nasze dusze. Uczy jak należy się modlić, jak cenić łaskę, jak korzystać z niej. My zaś, mając taką Wychowawczynię i Matkę,g arnijmy się do Niej, prosząc, by nam dała ocenić i zrozumieć tajemnicę krzyża, byśmy ukochali krzyż Jezusa i umieli znosić nasze drobne krzyżyki: codziennych obowiązków, przeciwności, trudności, przykrości, tak, aby one nas uświęciły.
o. Mieczysław Łacek OSPPE